Rozdział 19

**Z perspektywy Nathan'a**
Po dwóch godzinach lotu byliśmy już w Londynie .
Chciałem jak najszybciej zobaczyć moją Nath i James'a .
Niestety nie było to możliwe...
Nath była w studiu , a mały w szpitalu...
Gdy dotarłem do mojego domu zobaczyłem jakieś auto .
Wysiadł z niego Scooter .
Nawet mnie nie zauważył . Poszedł prosto gdzieś , przed siebie .
W końcu wszedłem do domu i zobaczyłem jeden wielki bałagan .
No , okej Nath ma dużo pracy i jeszcze James...
Odłożyłem walizki i poszłem do kuchni , wyjąłem z lodówki kurczaka i go usmażyłem .
W tym czasie przyszła Nathalie i powiedziała , że...James jest w stanie krytycznym...
Rozpłakała się , a ja ją przytuliłem . W jednym momencie zaczeliśmy obydwoje płakać .
Było nam naprawdę smutno , bo kochamy naszego James'a..
A co będzie jak on umrze ?
Nathalie się załamie..
Zrobiłbym wszystko żeby on przeżył...
Ale niestety..szanse są niewielkie ..
Boże , dlaczego nam to robisz ?!
Nie dość , że nie mamy dla siebie czasu to Ty jeszcze chcesz zabrać mojego potomka ?
Potomka rodziny Sykesów ?!
Zobacz moja dziewczyna płacze...dlaczego ?!
Bo nasz syn może umrzeć !
**Dwa dni później**
Rano pojechaliśmy do szpitala i lekarz nam powiedział , że....że James....nie żyje...
Nathalie się załamała . Bierze dużo leków na uspokojenie . Boję się , że to może ją zniszczyć...
A ja ? Ja też to bardzo mocno przeżywam . Jestem wrażliwym chłopakiem .
Podobno James miał grypę , ale to był nowotwór .
Miał białaczkę .
Nie wiem co będzie dalej , nie wiem co będzie z nami...
Dziękuję Ci boże ..
Nathalie gdy przedawkuje leki też może umrzeć...
CDN .
__________________________________________________________________
Wiem jestem zabójczynią -.-
Olka jest chora , czyli dzisiaj nie ide na Halloween .
Macie krótki kawałek beznadziejnej historii .
W niedzielę TC chłopaków .
Jaram się . xd
Przy pisaniu tego rozdziału mi też było smutno ;C
I nadal jest ;C
Pozdrawiam was #twpeople !